Treści w internecie są bardziej angażujące, kiedy dodamy do nich zdjęcie.
Pod tym cytatem Agnieszki z Foto Do Kwadratu mogę podpisać się dwiema nogami i dwiema rękoma. Jako ludzie jesteśmy wzrokowcami. Ja przynajmniej nim jestem. Odkąd pamiętam obrazy było mi łatwiej zapamiętywać niż notatki. Stąd też moja ostatnia fascynacja notatkami wizualnymi i mapami myśli.
Stąd też moja miłość do fotografii.
Ale nie zawsze było tak różowo.
Dawno temu, pracując jeszcze na etacie znalazłam zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury z fotografii prowadzone dla dorosłych. Generalnie tłumów tam nie było – chodziły ze mną całe 3 osoby. Co tydzień przynosiliśmy swoje zdjęcia do oceny. Co tydzień spędzaliśmy trochę czasu w ciemni.
Jak teraz czasem przypomnę sobie z czym ja się tam pojawiałam na tych zajęciach to dziwię się, że prowadzący mnie „tolerował”.
Dlatego teraz spłacam swój dług dzieląc się swoją wiedzą na warsztatach fotograficznych, które sama prowadzę. Choć nie uważam tego za dług, raczej traktuję to jako zarażanie pasją.
Fotografia flatlay opanowała Instagram
Jeśli korzystasz z Instagrama napewno zauważyłaś ujęcia ze starannie ułożonymi elementami robione z lotu ptaka. Imitujące scenki z życia lub opowiadające nam pewną historię.
Przyznam Ci się, że sama podziwiałam je bardzo długo zanim zdecydowałam się spróbować tego typu fotografii. Na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się ona taka prosta. Wymagająca przemyślenia i przygotowań. Ale zdradzę Ci sekret. Nie łudź się, że to co widzisz na moich zdjęciach, czy zdjęciach innych osób powstało w 10 minut, To często efekt kilku godzin układania i aranżacji przedmiotów. To również efekt praktyki i doświadczenia.
Weź aparat do ręki i spróbuj sama. Stwórz prostą scenkę. Nie musi być skomplikowana.
Być może po pierwszej sesji nie będziesz zadowolona z ujęć, ja ze swoich nie byłam. Mamy tendencję by porównywać się do innych, ale… nie poddawaj się. Z każdą kolejną sesją będzie coraz łatwiej. Nabierasz doświadczenia, opanowujesz warsztat, poznajesz siebie i swój aparat.
I za każdym razem sprawia Ci to więcej frajdy. A dziś dam Ci jeszcze 5 wskazówek, dzięki, którym Twoje fotografie będą jeszcze lepsze.
Wskazówka #1 – opowiedź historię
Wymyśl historię. Może to być cokolwiek – często obserwuję flatlay kolorystyczne na których przedmioty zgromadzone są wg jednej barwy.
Równie dobrze tematem może być podróż w którą się wybierasz, lub tą, którą już odbyłaś – wspomnienie poprzednich wakacji. Pokaż co jadłaś na śniadanie, albo książkę, którą codziennie rano, od kilku miesięcy czytasz po przebudzeniu się w łóżku.
Wskazówka #2 – wybierz dodatki
Od kiedy raz w tygodniu urządzam sobie dzień zdjęciowy, świeże kwiaty są stałym gościem w moim domu. Za każdym razem też gdy robię zakupy w Biedronce kupuję nową „wiąchę”. Ostatnio są to tulipany albo róże (z mojego doświadczenia róże jednak mogą postać o wiele dłużej). Najczęściej w kolorze białym. Pasują wtedy do każdej sesji, nie tylko typu flatlay.
Co jeszcze można użyć?
By nie narażać się na koszta, staraj się używać przedmiotów codziennego użytku, typu: świece, talerzyki, miseczki i kubki, biżuteria, koce, bakalie, lakiery do paznokci.
Ja ostatnio zainwestowałam w tace. Kupiłam trzy w Kik, bo nie miałam żadnej. Ale przez bardzo długi czas starałam się wykorzystywać tylko to co mam w domu na stanie.
Wskazówka #3 – wybierz paletę kolorów
Zastanów się jakie uczucia chcesz wywołać na osobie, która będzie oglądać Twój flatlay? Jaki nastrój jej przekazać?
Rzuć okiem na tę infografikę dotyczącą psychologii kolorów. Jeśli nie wiesz od jakich kolorów zacząć może okazać się pomocna.
Ewentualnie zacznij od swojego ulubionego koloru. Na pewno znajdziesz w domu dużo dodatków, które będziesz mogła wykorzystać.
Wskazówka #4 – wybierz format
Kolejną rzeczą, którą warto wziąć pod uwagę fotografując jest format zdjęć.
Zastanów się na, którą z platform ich potrzebujesz, gdzie je będziesz wykorzystywać. Każda platforma żądzi się innymi prawami. Instagram uwielbia kwadraty, Insta Story pionowe prostokąty, zaś Facebook poziome. Nie zawsze łatwo jest odpowiednio skadrować zdjęcie podczac postprodukcji, warto więc pomyśleć o tym zawczasu. Jeszcze przed wciśnięciem migawki aparatu.
Optymalnie jest „wycisnąć ” jak najwięcej z jednego ustawienia sceny. Spróbuj różnych kontów łapania kadru. Czasem zdjęcia z „bird eye view” wyglądają bardziej interesująco niż te leżąco na płasko.
Wskazówka #5 – tła
Jasne jednolite tła są najbardziej uniwersalne. Świetnie imitują biurko lub stolik. Ja od pewnego czasu używam teł piankowych białych lub czarnych, które równocześnie służą mi jako blendy (do odbijania bądź „zabierania” światła) bądź tylna ściana.
Całe szczęście nie są one drogie. W zależności od wielkości to wydatek rzędu od kilku do kilkunastu złotych. Przy jedzeniu trochę się brudzą. Czasem też kawa czy herbata poleje się na sesji. A przy częstym przenoszeniu (np. jak targam je co tydzień na warsztaty) niszczą rogi. Ale jak już wspominałam koszt ich wynagradza te mankamenty.