Bardzo lubię różne techniki kreatywne.  Pozwalają mi one wyrazić siebie, uwolnić myśli oraz psychicznie odpocząć po całym dniu spędzonym z dzieciakami.

Od kiedy Alicja zaczęła chodzić za dwie ręce czas, który w ciągu dnia mogę poświęcić na własne hobby skurczył mi się do minimum. Dlatego też zarzuciłam robienie kartek, którym pasjonowałam się kiedyś. Za dużo „przydasi” musiałam na szybko chować wieczorami, gdy się dzieciaki wybudzały i musiałam iść je znowu utulać do snu. Teraz preferuję formy, które mogę szybko sprzątnąć, lub zostawić na własnym biurku, nie martwiąc się, że ktoś mi je poroznosi po całym mieszkaniu.

Ostatnio ciekawi mnie styl art journalowy. Jest nawet grupa, którą śledzę na instagramie Get Messy Art Journal, u której można podpatrzyć różne ciekawe rzeczy. Dziś chciałabym Wam pokazać jak można stworzyć ciekawą grafikę wykorzystując to co mamy pod ręką, czyli farby, pisaki oraz kartki ze starej książki.

 

KROK PIERWSZY

Jako, że będziemy używać farb najlepszy do tej techniki jest papier z gramaturą powyżej 200g. Ja używam Cansona w formacie a5. Zwykle wyrywam sobie po prostu z niego kartkę tak by było mi wygodniej pracować.

Kiedyś kupiłam sobie też mały zestaw farb akrylowych w Lidlu i z tego zestawu wybrałam sobie wszystkie odcienie niebieskiego: błękit, granat oraz morski. Do tego jeszcze biały gwasz z Talensa i można działać. Do malowania użyłam palców. Mówię Wam, można poczuć się jak dziecko, pociapać sobie tu i tam. Tworzymy tło, które powinno być totalnie abstrakcyjne. Relaks pełną parą :). Jeśli chcemy możemy dodać drugą warstwę farby, gdy pierwsza wyschnie.

Następnie bierzemy starą kartę kredytową, albo kartę biedronki, albo jakąkolwiek inną kartę i smarujemy jej bok najciemniejszym kolorem jaki posiadamy w swoim zestawie. U mnie był to granatowy, ale równie dobrze sprawdził by się też i czarny. I przeciągamy bokiem karty po pracy, tworząc efektowne pionowe i poziome paski. Bardzo fajnie wyglądają one właśnie wtedy gdy są poszarpane i nierówne. I znowu mamy +10 punktów do relaksu.

 

art journal

 

KROK DRUGI

art journal

Całą pracę spryskałam mgiełką w płynie Tattered Angels. Szukałam w swoich „przydasiach” jakichś ciekawych stempli, ale jak na złość gdzieś mi wywędrowały. Za to znalazłam kilka mgiełek, których kiedyś używałam do robienia kartek.

W związku z tym, że nie znalazłam stempli postanowiłam dorysować co nieco brushpenami, kredkami oraz białym gel pen’em. Moje ulubione gałązki – rysuję je chyba wszędzie. Pojedyncze liście w gałązkach zamalowałam na granatowo, czarno (ołówkiem), biało oraz srebrno (również gel pen’em).

 

KROK TRZECI

Następnie podarłam trochę papieru, który dostałam od FamilyPortraits oraz stron z książki, która już mi się rozpadła ze starości. Poukładałam wszystko w warstwy i przykleiłam. U mnie są trzy, ale Ty możesz dodać tak dużo jak chcesz.

 

KROK CZWARTY

Art journal

Następnie na kawałku czarnego papieru (znowu użyłam Cansona i bloku technicznego z czarnymi kartkami) napisałam srebrnym żelopisem tekst, który miał być główną treścią mojego art journalu. Jest to fragment piosenki Robbie Williamsa „Love My life”, która w lipcu była jednym z wpisów #wyzwaniepisanie. Wiem, że już wrzesień, ale uparłam się, że akurat to wyzwanie ukończę w całości :).

Na sam koniec dodajemy detale:

  • ołówkiem rysujemy cień pod przyklejonymi warstwami
  • białym żelopisem dodajemy gwiazdy

 

To już koniec mojego tutorialu, mam nadzieję, że się Wam podobał i spróbujecie wykonać podobną pracę. Bardzo chętnie obejrzę wasze interpretacje, także wklejajcie linki do siebie w komentarzu.